Energetyka wczoraj i dziś to seria wywiadów z branżowymi ekspertami, decydentami, pasjonatami oraz firmami, budującymi wspólnie sektor energetyki. Zapraszamy na rozmowę z Michałem Włodarczykiem – Prezesem Zarządu Hubix.
Państwa firma działa na rynku od prawie 45 lat. W jaki sposób powstała? Kto zrealizował ten pomysł?
Pomysłodawcą i założycielem był Pan Jerzy Nowikow, wciąż aktywny w strukturach firmy. Firma powstawała w garażu jego domu, gdzie pojawiły się pierwsze produkty. Wraz ze wzrostem zapotrzebowania na rynku na rozwiązania Pana Jerzego Nowikowa oraz wymaganiami procesów technologicznych, zwiększało się również zapotrzebowanie na powierzchnię produkcyjną. Dzisiaj ledwo mieścimy się w dwóch zakładach w Polsce, tj. w Hucie Żabiowolskiej i Bełdzie o łącznej powierzchni ponad 3000 m².
Jak wyglądały początki Państwa działalności? Z jakimi problemami musieliście się zmierzyć? Jak wyglądał wtedy rynek?
Początki, jak zwykle były ogromnie trudne. Oprócz standardowych problemów, takich jak nieprzewidywalny rynek, sytuacja ekonomiczna Polski lat 80. i 90., musieliśmy się również zmierzyć z codziennymi wyzwaniami inżynierskimi m.in. ustalaniem i usprawnianiem procesów technologicznych, dbałością o jakość czy utrzymaniem zgodności z setkami norm krajowych, europejskich oraz światowych. Dodatkowym smaczkiem tamtych czasów była wszechobecna niedostępność dosłownie wszystkiego. Proszę więc sobie wyobrazić, jakie starania należało podjąć, aby zakupić, a nawet bardziej zdobyć, ponieważ to bardziej obrazowe określenie, specjalistyczny surowiec do produkcji narzędzi izolowanych. Jednak determinacja założyciela firmy oraz rosnące potrzeby energetyki dystrybucyjnej w Polsce i nie tylko – już wtedy eksportowaliśmy do Czech, Słowacji i Francji – pozwoliły przetrwać ten okres, aż do czasów, kiedy to dostawcy surowców zabiegają o nasze zamówienia.
Dysponowaliście własnym zakładem produkcyjnym? Jak wyglądał proces produkcji?
Zanim opowiem o budynkach, procesach i maszynach, wskażę na „sól firmy”, czyli pracowników. Bez naszej załogi, fabryka nie istnieje. Mamy najlepszy na świecie zespół, zaangażowany w działania firmy i mocno identyfikujący się z marką. Jak już wspomniałem, Hubix rozrastałał się wraz z rosnącym zapotrzebowaniem rynkowym i rozszerzaniem się oferty. Zakład produkcyjny w naszym przypadku stanowi bardzo rozbudowaną przestrzeń. Zaczynaliśmy izolowanie od metody zanurzeniowej, którą konsekwentnie zastępujemy metodą wtryskową. Dodatkowo, w procesie produkcyjnym występuje obróbka, montaż i kontrola jakości związana z wysokim napięciem. Niektóre produkty sprawdzane są nawet przy 100 000 V!
Czy jakieś Wasze konkretne wyroby były Waszą mocną stroną?
Produktami od zawsze kojarzonymi z firmą są narzędzia izolowane, w naszej niszowej branży zwane narzędziami do prac pod napięciem. Technologia izolowania była najprostszą, nie mylić z najłatwiejszą, drogą do stworzenia oferty. Jednak my od zawsze uważaliśmy, że narzędzia dla energetyków, używane w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa w pracy przy urządzeniach elektroenergetycznych, muszą być w całości wykonywane z materiału izolacyjnego. Mamy na tym polu wielkie sukcesy, łącznie z tym, że wyprzedziliśmy zapisy normy światowej o ponad 16 lat. Kiedy w 2018 roku, norma IEC 60900 wprowadziła nową grupę narzędzi do prac pod napięciem, nazwaną hybrydowymi i charakteryzująca się tym, że są wykonane z materiału elektroizolacyjnego wzmocnionego głowicami roboczymi ze stali, my byliśmy już po wielu udanych wdrożeniach takich produktów. Pozostało nam tylko zmienić zapisy w dokumentacji.
Do kolejnej technologii w pracach pod napięciem, czyli czyszczenia pod napięciem w urządzeniach SN, również podeszliśmy w charakterystyczny dla siebie sposób. Wprowadziliśmy przeźroczyste rury, a wszystkie ssawki i szczotki połączyliśmy poprzez gwint, co zapewnia bezpieczeństwo i ergonomię pracy elektromonterów.
Mocną stroną firmy jest hełm Secra. Oprócz wszelkich aspektów technicznych, o których moglibyśmy opowiadać godzinami, ciekawa jest również pewna anegdota. Otóż w trakcie badań hełmu w Niemczech, gdzie prowadziliśmy certyfikację na jego zgodność z normami ANSI, usłyszeliśmy od laboranta takie stwierdzenie – „Jak zrobiliście ten hełm? Uderzamy go od trzech dni i nie możemy rozwalić”.
Jak Wasze portfolio wygląda obecnie?
Wciąż skupiamy się na projektowaniu i produkcji narzędzi oraz sprzętu do prac pod napięciem, dodatkowo jesteśmy producentem hełmu Secra, czyli Środka Ochrony Indywidualnej, który jest prawdziwym game changerem. Stworzyliśmy już kilka jego wersji, chroniących użytkowników przed termicznymi skutkami wyładowania łukowego na różnym poziomie. Od podstawowego modelu klasy 1 według europejskiego standardu zwanego popularnie „box test”, poprzez klasę 2 tego samego wymagania, aż po rekordowe 36 cal/cm² według ASTM. Wymienię jeszcze bardzo niszowe, ale bardzo potrzebne w energetyce drążki teleskopowe wraz z narzędziami, umożliwiające pracę w liniach napowietrznych SN z poziomu ziemi oraz nasz ukłon w stronę ekologii, czyli system BPS. Jest to rozwiązanie utrudniające dużym ptakom korzystanie z elektroenergetycznych urządzeń napowietrznych przy jednoczesnym umożliwieniu energetykom normalnej ich eksploatacji.
Oferujecie również rożnego rodzaju szkolenia. W jakim zakresie?
Skupiamy się głównie na technologii prac pod napięciem w sieciach niskich napięć. Szkolenia realizujemy na nowoczesnym, zadaszonym poligonie, a zajęcia prowadzą zawodowcy posiadający największą wiedzę w kraju.
Stawiacie na edukację rynku. Gdzie najwięcej jest do zrobienia?
Wszędzie. W zależności od miejsca i świadomości użytkownika oczywiście. Wciąż, choć coraz mniej, wskazujemy, że hełmu czy rękawic używa się dla własnego bezpieczeństwa, a nie na pokaz dla kierownika. Ostatnie lata na rynku energetycznym i około energetycznym to edukacja w zakresie zagrożeń od łuku elektrycznego i poprawnego doboru sprzętu ochronnego. Obecnie, wspólnie ze znaną z mediów Panią Zuzią, ekspertką w zakresie kształcenia dzieci, pracujemy nad nowym projektem – „Czego nie nauczyłam się na fizyce”. Dotyczy on edukacji klientów naszych klientów, czyli użytkowników energii elektrycznej. Rewolucja elektryczna, której jesteśmy świadkami nabrała niesamowitego rozpędu. Kogo dziś dziwi elektryczny samochód, panele fotowoltaiczne czy przydomowy magazyn energii elektrycznej? Oczywiście wszystkie te urządzenia są przeznaczone na rynek konsumencki i są bezpieczne, jeśli spełniają wymagania norm. Jednak granat ręczny też jest bezpieczny, dopóki zawleczka jest na swoim miejscu. W szkoleniu „Czego nie nauczyłam się na fizyce” informujemy użytkowników energii elektrycznej o zagrożeniach związanych z jej użytkowaniem. Celem jest podniesienie świadomości o tym, dlaczego energia jest niebezpieczna i jakie są zasady jej bezpiecznego użytkowania. Tłumaczymy genezę napisu „Nie Dotykać, Urządzenie Elektryczne”. Oczywiście jest to edukacja dla chętnych, ale kiedy pytam znajomych, kiedy ostatnio dokonali testu wyłącznika różnicowo-prądowego swojej instalacji elektrycznej, oni pytają mnie, co to jest i twierdzą, że takiego urządzenia nie posiadają. Ja z kolei wiem, że znajduje się ono w ich instalacji, ponieważ odwiedzając ich domy zaglądam do rozdzielnic – takie zboczenie zawodowe.
PPN niosą ze sobą wysokie ryzyko. Czy są wykonywane na naszym rynku profesjonalnie?
Wysokie ryzyko występuje wszędzie tam, gdzie do pracy przystępujemy bez odpowiedniej wiedzy, umiejętności i narzędzi. Technologia PPN jest najlepszym przykładem ograniczania go do minimum, głównie dzięki temu, że została wiele lat temu wprowadzona do polskiej energetyki bardzo profesjonalnie i odpowiedzialnie. Ten sposób prowadzenia eksploatacji urządzeń elektroenergetycznych to tzw. najwyższa kultura pracy. Mamy konkretne wytyczne, co do osób ją wykonujących, kolejnych etapów i sposobu ich wykonania oraz wymagania w zakresie narzędzi. Dziś prace te wykonują nie tylko pracownicy energetyki dystrybucyjnej, ale także wykonawcy prac zleconych w ich sieci. Tę technologię stosują także, według swoich możliwości i potrzeb, elektrycy w zakładach przemysłowych. Siłą i gwarantem bezpieczeństwa PPN jest świadomość pracy na zasilanym urządzeniu, połączona z bardzo wymagającym i doskonale zorganizowanym systemem szkolenia.
Patrząc z perspektywy czasu. Co pozwoliło Państwa firmie osiągnąć sukces?
Zespół pracowników Hubix, nastawionych na realizację potrzeb klienta. Produkty o wysokiej jakości. Sami klienci, ponieważ bez nich nie byłoby firmy. Rozwój sektora elektroenergetycznego był i dalej jest bardzo pomocny. Ciągłe inwestycje w rozwój parku maszynowego oraz laboratorium badawczego. Reszta to już know-how, który stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa.
Jakie mają Państwo plany na najbliższą przyszłość, a gdzie i jak widzicie się w dłuższym okresie?
Przede wszystkim ciągły rozwój produktów, podyktowany zarówno zmieniającymi się potrzebami klientów, trendami światowymi, jak i zmieniającymi się normami. Widzimy się jako ekspert, który wraz z klientami na całym świecie zwiększa bezpieczeństwo tych, którzy z energią elektryczną obcują codziennie.
Publikacja artykułu: październik 2024 r.